tacek, to taki mały smyk był" - mówił zniżając rękę do poziomu kolan i zaciągając się papierosem Romana <page nr=197>.<br> Oczywiście o tym, że go nieraz, jak batem, palnął mokrą ścierką w tyłek, wcale nie wspominał.<br>Wracając na rewir, tuż przy wyjściu z bufetu zderzył się z panną Helą tak mocno, że omal półmisek nie wypadł mu z ręki.<br>- Psiakrrr... pani się też kręci pod nogami!<br>Śmiano się z tego - kawiarka Olga mówiła, że "coś będzie". - Tak - burknął Roman, poprawiając widelcem potrawy na półmisku - będzie "był", będzie "jest", będzie "będzie" - był to ulubiony dwuznacznik Heli, którym się posługiwała chcąc określić człowieka pijanego lub pomotanego