obudzone wspomnienia rzeczy widzianych w dzieciństwie, gdy patrząc nie pomaga się sobie myślą, gdy wszystko jest światem nie sklasyfikowanym geograficznie ani zakwalifikowanym geologicznie - przewalającą się rzeką wszelkich możliwości. Okręty spływają do pomostu w Sopocie z mgieł północy, zatrzymują się, abym mógł na nie popatrzeć, i płyną dalej, aż do horyzontu, pomazanego czarnym, czerwonym i granatowym atramentem. Tam morze się kończy, ale płyną dalej. Widać jeszcze światła, płyną w powietrzu, żeglują w przestrzeni zawieszonej w niebie. Ach, popłynąć kiedyś wraz z nimi i dowiedzieć się, gdzie ta przestrzeń jest zawieszona. Już wiem teraz. Moje okręty pływają w tej oto czarnoksięskiej kuli.<br>Budzi