to ostatni raz, a ciągle jeżdżę" - mówi Sławek. Nie chodzi o jakieś abstrakcyjne idee pomocy humanitarnej, nie chodzi też o tzw. męską przygodę, ryzyko. Magnesem jest dla nich ta drobna, poruszająca się o kulach dziewczyna, która - choć z kompletnie innego świata - potrafi znaleźć z nimi wspólny język i nawet teraz, pomimo zmęczenia i choroby, gra z nimi w karty. Andrzej, z zawodu akustyk i organizator koncertów, korzysta z okazji i śpi - kabina jego samochodu jest już zajęta, a "paka" wyładowana po brzegi lekarstwami, rozłożył więc karimatę na dachu samochodu. Po Andrzeju najmniej widać nerwy. "Stary, no jak można było nie pojechać