Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
przysięgę tatową, zostaw ty i mnie! - John stanowczym
krokiem przemierza podwórze, kierując się do domu. Kaźmierz drobiąc
nogami zabiega mu drogę.
- Taż Jaśku, tylko patrzaj - wskazuje widoczne przed drzewami
Kargulowego sadku stoły. - Chrzciny Ani przygotowane...
- What? Co? - Z oburzenia John aż się jąka. - Chcesz ze mnie ojca
chrzestnego dla Kargulowego pomiotu zrobić? Never! Never! - tupie nogą,
odpycha Kaźmierza i znika za drzwiami.
Z Kaźmierza, jak z przekłutego balonika, uszło całe powietrze. Stoi w
czarnym garniturze pośrodku podwórza, a spod nowego kapelusza spływa mu
pot. Obie rodziny patrzą na siebie: miały być chrzciny, a jest jakby
stypa, miało być powitanie, a jest
przysięgę tatową, zostaw ty i mnie! - John stanowczym<br>krokiem przemierza podwórze, kierując się do domu. Kaźmierz drobiąc<br>nogami zabiega mu drogę.<br> - Taż Jaśku, tylko patrzaj - wskazuje widoczne przed drzewami<br>Kargulowego sadku stoły. - Chrzciny Ani przygotowane...<br> - What? Co? - Z oburzenia John aż się jąka. - Chcesz ze mnie ojca<br>chrzestnego dla Kargulowego pomiotu zrobić? Never! Never! - tupie nogą,<br>odpycha Kaźmierza i znika za drzwiami.<br> Z Kaźmierza, jak z przekłutego balonika, uszło całe powietrze. Stoi w<br>czarnym garniturze pośrodku podwórza, a spod nowego kapelusza spływa mu<br>pot. Obie rodziny patrzą na siebie: miały być chrzciny, a jest jakby<br>stypa, miało być powitanie, a jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego