tutaj rozdzielicie konie i maszyny, nie zostanie nic do roboty.<br> - Mam nadzieję, że jego kwalifikacje zostaną docenione. To dobry gospodarz. Nie mam wobec niego zastrzeżeń.<br><br> - A inni? I jaką wyda mu pan opinię?<br> - Już ją wydałem. Zgodnie z obserwacjami i sumieniem.<br> Ucieszyła się. Trzeba iść. Natychmiast poszła szukać Surmy, przekazać pomyślną chyba wiadomość. Ale on, malkontent, wzruszył tylko ramionami: "zobaczymy".<br> I zaraz, chyba nawet następnej nocy stało się. Głos Surmy, krzyk, łajanie. Mżawka bezksiężycowej ciemności. Cienie przemykające się po na wpół wykarczowanej alei, niknące za podwórzem. Pośrodku drogi porzucona żniwiarka. Konie drobią w miejscu, Surma z lejcami, grabie maszyny wdrapują się