Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 48
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
Wiedzieliśmy jednak, że jesteśmy sąsiadami, którzy tak czy inaczej skazani są na siebie. To nie hotel, z którego można się wyprowadzić. Dlatego mieliśmy świadomość konieczności znalezienia jakiegoś modus vivendi - kochać się nie musimy, ale możemy się uśmiechnąć na ulicy, podać rękę, zrobić interes. Teraz nawet to zostało zniszczone. Ogromną winę ponosi Gorbaczow, który - jak świadczą opublikowane niedawno protokoły zebrań Biura Politycznego KC - mógł nie dopuścić do tragedii w Sumgaicie, a jednak, choć wiedział, co się szykuje, nie interweniował. - Jak pan sobie wyobraża stosunki ormiańsko-azerskie w najbliższej przyszłości? - Tego nikt nie może sobie teraz wyobrazić. Trzeba 20, 30 lat, żeby opadły
Wiedzieliśmy jednak, że jesteśmy sąsiadami, którzy tak czy inaczej skazani są na siebie. To nie hotel, z którego można się wyprowadzić. Dlatego mieliśmy świadomość konieczności znalezienia jakiegoś <foreign>modus vivendi</> - kochać się nie musimy, ale możemy się uśmiechnąć na ulicy, podać rękę, zrobić interes. Teraz nawet to zostało zniszczone. Ogromną winę ponosi Gorbaczow, który - jak świadczą opublikowane niedawno protokoły zebrań Biura Politycznego KC - mógł nie dopuścić do tragedii w Sumgaicie, a jednak, choć wiedział, co się szykuje, nie interweniował. - Jak pan sobie wyobraża stosunki ormiańsko-azerskie w najbliższej przyszłości? - Tego nikt nie może sobie teraz wyobrazić. Trzeba 20, 30 lat, żeby opadły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego