Weszłam na salę, gdzie siedziało kilkanaście osób, i zgodnie ze zwyczajem poprosiłam o przedstawienie się. Usłyszałam: "Na imię mam Kazik, jestem alkoholikiem", "Nazywam się Ewa, jestem alkoholiczką", "Jestem Kaśka, mam męża alkoholika".<br>Ludzie wyglądający miło i inteligentnie, dobrze ubrani, na oko zdrowi i przytomni, w pierwszych słowach przyznają się do ponurej, wstydliwej przeszłości.<br>Od nich uczyłam się nie tylko wiedzy o alkoholizmie, lecz przede wszystkim optymizmu i nadziei, samozaparcia i szlachetnego uporu w przezwyciężaniu własnych ograniczeń, wyzwalania się z obciążeń przeszłości, brania swojego życia we własne ręce.<br>Ale też bliskości z innymi ludźmi, tolerancji, troski, dawania i otrzymywania wsparcia.<br>Takiego braterstwa