rdzeń dnia, wlałem do koryta kilkanaście wiader wody i rozbierając się do golasa, wykąpałem się.<br> <page nr=63><br> Zmywając z siebie koński kurz i sierść, sen i rozmarzenie, myślałem o czekającym mnie festynie.<br> Widząc siebie w tańcu, przy basach, stojącego dla ochłody pod wierzbami, wszedłem do domu, żeby się ubrać.<br> Z szafy wyjąłem popielate ubranie kupione ubiegłego roku i białą z wykładanym kołnierzem koszulę.<br> Kiedyś spostrzegłem, że gdy jestem w tym ubraniu i w tej koszuli, wszystkie dziewczyny oglądają się za mną.<br> W tym też ubraniu postanowiłem iść na festyn.<br> Wysztafirowany, z czupryną mokrą po kąpieli, wszedłem pod sad, żeby się przyczesać i przeglądnąć