Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
przed królem z podniesionym czołem i patrzy mu w oczy.
Gdy wasi bojarzy ze strachu zgięci przed carem pierdzą w szuby.
- Idź pan w cholerę.
Na służbie jestem i nie mam czasu - mówi watażka gniewnie podrzucając czuprynę i odchodzi mrucząc głośno: - Będzie mi zasuwał swoje głupoty, skubany!
Wszystko mu się popierdoliło.
Zatrząsłem się z gniewu i zawołałem za nim: - Stupajka!... - w oburzeniu gotów byłem rugnąć go po matuszkie, lecz spostrzegłem, jak książę położył palec na ustach, więc dla dobra racji stanu powstrzymałem się i nie ulżyłem sobie.
Okropne to jest nie móc sobie ulżyć.
Albo tylko trochę, nie całkiem, nie tak
przed królem z podniesionym czołem i patrzy mu w oczy.<br>Gdy wasi bojarzy ze strachu zgięci przed carem pierdzą w szuby.<br>- Idź pan w cholerę.<br>Na służbie jestem i nie mam czasu - mówi watażka gniewnie podrzucając czuprynę i odchodzi mrucząc głośno: - Będzie mi zasuwał swoje głupoty, skubany!<br>Wszystko mu się popierdoliło.<br>Zatrząsłem się z gniewu i zawołałem za nim: - Stupajka!... - w oburzeniu gotów byłem rugnąć go po matuszkie, lecz spostrzegłem, jak książę położył palec na ustach, więc dla dobra racji stanu powstrzymałem się i nie ulżyłem sobie.<br>Okropne to jest nie móc sobie ulżyć.<br>Albo tylko trochę, nie całkiem, nie tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego