Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
Zazdrości, zdawałoby się, zaczął chudnąć. - Gdyby coś zniszczono w praniu, jako osobę urzędową pociągnę cię do konsekwencji. Jazda do pralni! Wy, reszta, też precz stąd! A ty, chłystku, czego tu jeszcze stoisz? Listy masz, koń osiodłany, ruszaj tedy na gościniec i w galop! I pamiętaj: skrewisz, listy zgubisz lub adresy poplączesz, odnajdę cię i tak oszelmuję, że matka rodzona nie pozna!
- Już pędzę, panie złoty! Już pędzę!
- Tego dnia - Ciri zacisnęła usta - bił mnie jeszcze dwa razy: pięścią i harapem. Potem mu się odechciało. Siedział tylko i gapił się na mnie bez słowa. Oczy miał takie... rybie jakieś. Bez brwi, bez
Zazdrości, zdawałoby się, zaczął chudnąć. - Gdyby coś zniszczono w praniu, jako osobę urzędową pociągnę cię do konsekwencji. Jazda do pralni! Wy, reszta, też precz stąd! A ty, chłystku, czego tu jeszcze stoisz? Listy masz, koń osiodłany, ruszaj tedy na gościniec i w galop! I pamiętaj: skrewisz, listy zgubisz lub adresy poplączesz, odnajdę cię i tak oszelmuję, że matka rodzona nie pozna! <br>- Już pędzę, panie złoty! Już pędzę!<br> - Tego dnia - Ciri zacisnęła usta - bił mnie jeszcze dwa razy: pięścią i harapem. Potem mu się odechciało. Siedział tylko i gapił się na mnie bez słowa. Oczy miał takie... rybie jakieś. Bez brwi, bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego