Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
pod brodę i pocałowała w koniuszek nosa. Leonid się ożywił.

- Państwo jeszcze o tym nie słyszeli? W Kijowie aż huczy... Te błazny wystawiły w Soborze Safijewskim "cudowne" szczątki świętej Eufrozyny... Rozdzwonili potem na wszystkie dziewiętnaście kopuł, że święta płacze prawdziwymi łzami. Tłumy ciemnego ludu szły oglądać ten cud i rzucały popom na tacę ostatnie miedziaki. Studenci zmówili się i postanowili sprawdzić. Jeden z nich, podobno krewny policmajstra, udając, że całuje świętą w rękę, odgryzł jej palec... Okazało się, że palec jest z wosku i całe oszustwo wyszło na jaw. Już ktoś nawet zdążył ułożyć na ten temat wierszyk... Polina, jak to
pod brodę i pocałowała w koniuszek nosa. Leonid się ożywił.<br><br>- Państwo jeszcze o tym nie słyszeli? W Kijowie aż huczy... Te błazny wystawiły w Soborze Safijewskim "cudowne" szczątki świętej Eufrozyny... Rozdzwonili potem na wszystkie dziewiętnaście kopuł, że święta płacze prawdziwymi łzami. Tłumy ciemnego ludu szły oglądać ten cud i rzucały popom na tacę ostatnie miedziaki. Studenci zmówili się i postanowili sprawdzić. Jeden z nich, podobno krewny policmajstra, udając, że całuje świętą w rękę, odgryzł jej palec... Okazało się, że palec jest z wosku i całe oszustwo wyszło na jaw. Już ktoś nawet zdążył ułożyć na ten temat wierszyk... Polina, jak to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego