Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
jeszcze studiował.
- Boże święty, przestańże wreszcie łgać.
Fryderyk zaśmiał się bijąc się w pierś.
- Kiedy to szczera prawda, Soniu. Zaprasza na czaj z samowara. Z cukrem.
Wkrótce uporali się z raportem, który nazajutrz miał być przedstawiony dyrektorowi budowy, zwanemu żartobliwie "Paszą", jako że Jakuci z Turków się wywodzą. "Pasza" był porywczy, rychło wpadał w gniew i niełatwo było mu dogodzić. Ale dzisiejszy raport wyglądał dobrze, roboty przebiegały sprawnie, nie zdarzyły się żadne awarie ani wypadki przy pracy. Niewykluczone, że przejrzawszy raport "Jakut-Pasza" klepnie Fryderyka w plecy i powie: "maładiec", tak jakby cały ten wysiłek dużej załogi był Fryderyka zasługą. "Pasza
jeszcze studiował.<br>- Boże święty, przestańże wreszcie łgać.<br>Fryderyk zaśmiał się bijąc się w pierś.<br>- Kiedy to szczera prawda, Soniu. Zaprasza na czaj z samowara. Z cukrem.<br>Wkrótce uporali się z raportem, który nazajutrz miał być przedstawiony dyrektorowi budowy, zwanemu żartobliwie "Paszą", jako że Jakuci z Turków się wywodzą. "Pasza" był porywczy, rychło wpadał w gniew i niełatwo było mu dogodzić. Ale dzisiejszy raport wyglądał dobrze, roboty przebiegały sprawnie, nie zdarzyły się żadne awarie ani wypadki przy pracy. Niewykluczone, że przejrzawszy raport "Jakut-Pasza" klepnie Fryderyka w plecy i powie: "maładiec", tak jakby cały ten wysiłek dużej załogi był Fryderyka zasługą. "Pasza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego