Rozszarpała się nagle o sękatą głąb lasu.<br>Życie, niegdyś zranione, z żył we trwodze upływa,<br>Coraz bardziej na uśmiech brak odwagi i czasu!<br><br>Ponad zakres śnieżycy, ponad wicher i zamieć<br>Duch mój leci ku tobie w świateł kręgi i smugi.<br>Czyjaś rozpacz się sili w biały posąg <orig>okamieć</>,<br>W biały posąg nad brzegiem ociemniałej jarugi.</><br><br><div1><tit1>POWRÓT</><br><br>Gwiazdo, coś spadła, śnij mi się, śnij!<br>W <orig>progum</> wędrowny porzucił kij,<br>Byłem ja leśny,<br>Byłem <orig>bezkreśny</>,<br>A dzisiaj - czyj?<br><br>Dziś - twój, dziewczyno! Dzwońże mi, dzwoń,<br>Wichrze, zszarpany o wonną błoń!<br>Jedną pieszczotą<br>Znuży się oto<br>Dusza i dłoń.<br><br>W ogniu, dziewczyno, spal mi się