Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wiem - mruknął Oleg i uśmiechnął się. - Ja wiem, Miszeńka.
- No, skończyli o wojnie i zaczęli o babach - zaśmiał się Stiopa-nożownik. - Jedna mi wpadła w oko. Rachela. Jawrejka, nu krasiwaja. Ty ją dobrze znasz, brygadir, co?
- Chodziliśmy razem do gimnazjum. To była chyba najbogatsza panna w naszym mieście. Krocie w posagu. Góra złota.
- Ej, taka bogata?
- Ojciec jej, Salomon, był kuśnierzem i handlował futrami. To był szykowny salon, nie sklep. Mieli okazałą kamienicę na własność. I samochód marki Opel, błękitny.
- Błękitna maszyna i kamienica z futrami! Ależ wam się powodziło, burżujom... Błękitna maszyna na własność, jołki pałki - pokręcił głową. - Niepotrzebnie mi
wiem - mruknął Oleg i uśmiechnął się. - Ja wiem, Miszeńka.<br>- No, skończyli o wojnie i zaczęli o babach - zaśmiał się Stiopa-nożownik. - Jedna mi wpadła w oko. Rachela. Jawrejka, nu krasiwaja. Ty ją dobrze znasz, brygadir, co?<br>- Chodziliśmy razem do gimnazjum. To była chyba najbogatsza panna w naszym mieście. Krocie w posagu. Góra złota.<br>- Ej, taka bogata?<br>- Ojciec jej, Salomon, był kuśnierzem i handlował futrami. To był szykowny salon, nie sklep. Mieli okazałą kamienicę na własność. I samochód marki Opel, błękitny.<br>- Błękitna maszyna i kamienica z futrami! Ależ wam się powodziło, burżujom... Błękitna maszyna na własność, &lt;foreign&gt;jołki pałki&lt;/&gt; - pokręcił głową. - Niepotrzebnie mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego