Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
pomysł nie przychodzi do głowy. Mój umysł jest zupełnie odrętwiały. Ale to przejdzie, miewałem już w życiu okresy podobnej abnegacji, potem było znowuż dobrze.
I Dziadzia smętnie pyka ze swojej fajeczki.
Stukonisowa wróciła ze swego zajęcia. Zdławionym od przejęcia głosem zapytała Zygmunta:
- Czego oni chcą od Miećka?
- Ano, chcą, żeby posiedział trochę za swoje sprawki.
- Mój Boże, zawsze mówiłam, że się w końcu doigra. Co on im zrobił?
- Nic nie zrobił, zajmuje się szczeniak antypaństwowymi sprawami i teraz siedzi. Myśli mama, że będą tak przez palce na to patrzyli. Tam batami wypędzą mu ze łba tę ukochaną ideę.
- Ale to wstyd
pomysł nie przychodzi do głowy. Mój umysł jest zupełnie odrętwiały. Ale to przejdzie, miewałem już w życiu okresy podobnej abnegacji, potem było znowuż dobrze. &lt;page nr=191&gt; <br>I Dziadzia smętnie pyka ze swojej fajeczki.<br>Stukonisowa wróciła ze swego zajęcia. Zdławionym od przejęcia głosem zapytała Zygmunta:<br>- Czego oni chcą od Miećka?<br>- Ano, chcą, żeby posiedział trochę za swoje sprawki.<br>- Mój Boże, zawsze mówiłam, że się w końcu doigra. Co on im zrobił?<br>- Nic nie zrobił, zajmuje się szczeniak antypaństwowymi sprawami i teraz siedzi. Myśli mama, że będą tak przez palce na to patrzyli. Tam batami wypędzą mu ze łba tę ukochaną ideę.<br>- Ale to wstyd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego