Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
żart jej nietaktowną paplaninę, patrzyła na nią błagalnym wzrokiem, wreszcie nie wytrzymała i rzekła niespodziewanie ostrym tonem:
- Dość już, ciociu, dość. To wszystko jest nie do zniesienia.
Pani Antonina zamilkła urażona.
Odczuwałem głębokie zażenowanie, że Klara, ta kobieta o urodzie godnej pędzla Renoira, musi oganiać się przed naporem banału i pospolitości.
Rozmowa nie kleiła się, zwłaszcza że Marian siedział zamyślony i milczący, a moje pojednawcze słowa brzmiały fałszywie. Umiem być w towarzystwie zajmujący i błyskotliwy, ale tym razem wszystko, co mówiłem, wydawało mi się niezręczne. Klara mnie onieśmielała, czułem się sparaliżowany, jak gdyby niewidzialna ręka zakreśliła magiczny krąg. Z wolna traciłem
żart jej nietaktowną paplaninę, patrzyła na nią błagalnym wzrokiem, wreszcie nie wytrzymała i rzekła niespodziewanie ostrym tonem:<br>- Dość już, ciociu, dość. To wszystko jest nie do zniesienia.<br>Pani Antonina zamilkła urażona.<br>Odczuwałem głębokie zażenowanie, że Klara, ta kobieta o urodzie godnej pędzla Renoira, musi oganiać się przed naporem banału i pospolitości.<br>Rozmowa nie kleiła się, zwłaszcza że Marian siedział zamyślony i milczący, a moje pojednawcze słowa brzmiały fałszywie. Umiem być w towarzystwie zajmujący i błyskotliwy, ale tym razem wszystko, co mówiłem, wydawało mi się niezręczne. Klara mnie onieśmielała, czułem się sparaliżowany, jak gdyby niewidzialna ręka zakreśliła magiczny krąg. Z wolna traciłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego