Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
zatopionej czy zasypanych jezior... - Uśmiechnie się. - On nas szanuje, nie można powiedzieć... ale on nietutejszy. Kilkanaście naszych słów podłapał i nimi w kółko obraca, że niby swojak.
- To... bliski znajomy pani Zofii.
- Co im się dziwić... samotni. Ona... podobno porzucona przez polskiego oficera... Cudem odratowana, że "pomyliła lekarstwa"... A on pośredniczy w czym się da, taki obrotny... Po niemiecku mówi...
- Pewnie się pobiorą? Gerta niby wzniesie ramiona i westchnie, jak w takich wypadkach się wzdycha.
- Pan docent dziś zaczął siódmy dzień na naszej ziemi. - Nie dokończyła. Kroki pewne siebie. Proboszcz.
- Ja też się kawy napiję. A kiedy Gerta postawi przed nim
zatopionej czy zasypanych jezior... - Uśmiechnie się. - On nas szanuje, nie można powiedzieć... ale on nietutejszy. Kilkanaście naszych słów podłapał i nimi w kółko obraca, że niby swojak. <br>- To... bliski znajomy pani Zofii. <br>- Co im się dziwić... samotni. Ona... podobno porzucona przez polskiego oficera... Cudem odratowana, że "pomyliła lekarstwa"... A on pośredniczy w czym się da, taki obrotny... Po niemiecku mówi... <br>- Pewnie się pobiorą? Gerta niby wzniesie ramiona i westchnie, jak w takich wypadkach się wzdycha. <br>- Pan docent dziś zaczął siódmy dzień na naszej ziemi. - Nie dokończyła. Kroki pewne siebie. Proboszcz. <br>- Ja też się kawy napiję. A kiedy Gerta postawi przed nim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego