do niego uśmiechnąć.<br>Wypatrywałam jego szczupłej sylwetki w korytarzu, a kiedy nadchodził, obserwowałam go ukradkiem spoza kwadratowego filara; patrzyłam za nim, jak schodził wolno po stopniach w dół. Biegłam do okna, aby zobaczyć, jak wychodzi z sanatoryjnego budynku, jak odmierzonymi krokami, które hamowała zapewne choroba, przecina zielony skwer. Rozpoznałam go pośród tłumu obojętnych mi twarzy na długo przedtem, nim przystanął obok mnie.<br>Nie umiem ci powiedzieć, skąd się wziął ani co czynił. Moja pamięć nie zanotowała biograficznych szczegółów, prawdopodobnie nie miały wtedy znaczenia. A może nie było na nie miejsca w chwilach, których intensywność pamiętam i dzisiaj . Jeszcze i dzisiaj pamięć