Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
zdążyła nastawić samowar.

Upływały dni i tygodnie. Matka z wolna wracała do życia.

Przez dren wyłoniony spod bandaży do szklanej nerki ściekała kroplami żółć. Oczy, twarz i ręce zaczęły stopniowo odzyskiwać normalną barwę. W miarę odpływu żółci następowało rozjaśnienie umysłu i pamięci. Wreszcie wszelkie obawy minęły i powrót do zdrowia postępował szybko.

Matka śmiała się i żartowała, cieszyła się każdą wieścią, każdym drobiazgiem czy kwiatkiem, który przynosiliśmy jej do kliniki.

Kiedy usunięto dren i doktor Zieliński nałożył na to miejsce klamerki, ciotki pożegnały się z matką i wyjechały do Warszawy.

W tym czasie skończyły się wakacje szkolne. Przychodziłem teraz do kliniki
zdążyła nastawić samowar.<br><br>Upływały dni i tygodnie. Matka z wolna wracała do życia.<br><br>Przez dren wyłoniony spod bandaży do szklanej nerki ściekała kroplami żółć. Oczy, twarz i ręce zaczęły stopniowo odzyskiwać normalną barwę. W miarę odpływu żółci następowało rozjaśnienie umysłu i pamięci. Wreszcie wszelkie obawy minęły i powrót do zdrowia postępował szybko.<br><br>Matka śmiała się i żartowała, cieszyła się każdą wieścią, każdym drobiazgiem czy kwiatkiem, który przynosiliśmy jej do kliniki.<br><br>Kiedy usunięto dren i doktor Zieliński nałożył na to miejsce klamerki, ciotki pożegnały się z matką i wyjechały do Warszawy.<br><br>W tym czasie skończyły się wakacje szkolne. Przychodziłem teraz do kliniki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego