przy pierzynach, wchodziłem do upatrzonego domu, tymczasem Jasiek wyprowadzał ze stajni konia, wskakiwał na jego grzbiet i odjeżdżał za Wisłę.<br> Kiedy się jednak okazało, że podobnie jak przy pierzynach w okolicy grasuje kilka szajek koniokradów, daliśmy sobie spokój z kradzieżą.<br> Od kilku dni spotykaliśmy się w najlepszej karczmie stojącej naprzeciw posterunku policji i przyglądaliśmy się, popijając drobnymi łyczkami arak, jak policjanci prowadzą do ciupy skutych parobków i dworusów.<br> Jakoż nikomu z okradzionych nie wpadło do łba, żeby wskazać palcem na kmiecych synów.<br> <page nr=16><br> Zresztą forsę, również podzieloną na trzy równe części, wydawaliśmy oszczędnie, niemal sobie skąpiąc na trzeci kieliszek.<br> Chcieliśmy cichutko, po