nie dla Seidhe. Zamówiony, he, he. No, ale my tu gadu-gadu... Pokażcie pieniądze. <br> Zaczyna się, pomyślał Geralt, patrząc na napiętą kuszę woźnicy. Miał podstawy mniemać, że grot bełtu mógł być <orig>havekarską</> rozpryskową okazyjką, która trafiając w brzuch, wychodziła plecami w trzech, a niekiedy czterech miejscach, robiąc z wewnętrznych organów postrzelonego bardzo nieporządny gulasz.<br>- N'ess tedd - powiedział, udając śpiewny akcent. - Tearde. Mireann vara, va'en vort. Wrócimy z komando, wtedy handel. Ell'ea? Rozumie Dh'oine?<br>- Rozumie - <orig>havekar</> splunął. - Rozumie, żeście golcy, towar chciałoby się brać, jeno gotówki nie staje. Poszli precz! I nie wracajcie, bo ja tu z ważnymi osobami mam się widzieć