chcieli, przydając, że jeśliby nieodwłocznie nie odstąpili, piorunami byliby rażeni. Barbarzyńcy ci, zamiast odpowiedzi, niezliczoną go strzał liczbą okryli, której nędzny Piętaszek, na celu bez osłony stojący, gdy uniknąć nie mógł, trupem poległ"</>. I nie uronił ani jednej łzy jego pan nad tym biednym ciałem, noszącym niegdyś tak posłusznego i poświęcającego się ducha. <br> Ta prostoduszność, ten drewniany nieco dydaktyzm, odmierzający łokciem, nie sercem, towar uczuć - tak samo jak sentymentalna bajka o szczęściu na łonie dziewiczej przyrody stworzona przez preromantyków - straciły z biegiem czasu swoją celność, przestały być prawdą o człowieku. Przyszły pokolenia, które dostrzegły, że jednostka ludzka, choćby oddzieliła się od burzliwych