postępowania przeciwko synowi. Powiedziała mu wprost, że akurat taka kwota jest jej potrzebna do zakupu mebli. Zagroziła, że jeżeli nie zapłaci, to ona oskarży syna o napad.<br>Biznesmen nie zapłacił, bo nie widział potrzeby szczególnych starań o los syna. Z akt sprawy wynikało wręcz, że nie był on sprawcą, lecz poszkodowanym, pobitym przez grupę mężczyzn, kiedy spacerował z koleżanką.<br>Prokurator Leokadia R. postanowiła pokazać, kto tu rządzi i oskarżyła Roberta M. o współudział w bójce. Sąd uznał, że nie była to bójka, a napad, w którym oskarżony Robert M. nie był sprawcą, lecz ofiarą. Został uniewinniony, a prawdziwi sprawcy skazani.<br>15