Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 19
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
pielęgniarz, któremu ojciec, lekarz, kilka miesięcy temu polecił wybrać się do osady i tam pracować dla społeczności. - Boże! To piekło - wzdycha leżąc na wydmie i obserwując kobiety niosące wodę ze studni. - Tu nie ma nic poza tym przeklętym piaskiem. Ile ja bym dał za powrót do Timbuktu! Żeby móc pójść potańczyć z dziewczynami! A przecież żadna normalna tu nie przyjedzie. Nikt normalny nie przyjedzie. Uśmiecha się patrząc na gości.
No poza wami, Tubabami (tak Malijczycy z lekkim odcieniem protekcjonalności nazywają białych). Ale nawet Tubabów tu jest dwóch na miesiąc. Nawet Amerykanin nie wraca. Ach...
Amerykanin, czyli nowojorski rzeźbiarz Ernst Aebi. Dotarł
pielęgniarz, któremu ojciec, lekarz, kilka miesięcy temu polecił wybrać się do osady i tam pracować dla społeczności. - Boże! To piekło - wzdycha leżąc na wydmie i obserwując kobiety niosące wodę ze studni. - Tu nie ma nic poza tym przeklętym piaskiem. Ile ja bym dał za powrót do Timbuktu! Żeby móc pójść potańczyć z dziewczynami! A przecież żadna normalna tu nie przyjedzie. Nikt normalny nie przyjedzie. Uśmiecha się patrząc na gości.<br>No poza wami, Tubabami (tak Malijczycy z lekkim odcieniem protekcjonalności nazywają białych). Ale nawet Tubabów tu jest dwóch na miesiąc. Nawet Amerykanin nie wraca. Ach...<br>Amerykanin, czyli nowojorski rzeźbiarz Ernst Aebi. Dotarł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego