do mnie, i do niej, że sprawa jest po prostu beznadziejna. <br>A Monika też starała się zmieniać strategię - niewinną pensjonarską miłość przekształcała w swych myślach w próbę cynicznego uwiedzenia a la Niebezpieczne związki; zakładała się z moimi przyjaciółmi o skrzynkę whisky, że do grudnia wyląduje ze mną w łóżku, a potem, gdy prowokowała jakieś spotkania, opowiadała mi o tym ze śmiechem. I tak to szło, aż w końcu zaczęło się wydawać, że wszystko rozwiał czas. Ile zresztą może działać taka toksyna? Monika zdążyła już urodzić dwóch świetnych synów, pogonić męża-brutala, wyniszczać się zupełnie niepotrzebną przy jej super figurze dietą, przeżyć okresy