mocno trzyma mnie za rękę i razem wymijamy wielkie, podstępne kałuże, inkrustowane po brzegach topniejącym szronem.<br>Potem prowadzić mnie będzie do szkoły Regina, która po Emiliach i Martach obejmie ich kuchenne królestwo. Szkoła pani Adeli Skrzypkowskiej jest wprawdzie niedaleko, ale z bram groźnie wytaczają się ciężkie towarowe platformy, ciągnione przez potężne perszerony, grzmocące kopytami w deski nad rynsztokiem. A trzeba jeszcze przejść na drugą stronę Piotrkowskiej i minąć ulicę Bandurskiego, zanim dojdzie się do mojej szkoły, podobnej do kawałka poziomkowego tortu. Tam, w tej słodkiej różowości, dopadnie mnie kiedyś mój strach, moje naznaczenie.<br>Ale nim nadejdzie ten uwiarygodniający lęki rok trzydziesty