Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
na Zygmunta, ryba wyminęła go i popłynęła w mrok, wypuszczając z Rubinowych ust bąble powietrza. Powoli posuwał się naprzód, wciąż dalej i dalej. Przestrzeń napełniła się blaskiem, z fioletu zrodziła się najpierw niebieskość, potem błękit. Punkcików pojawiało się coraz więcej, tak dużo, że nie sposób było między nimi przepłynąć bez potrącenia. Co rusz ocierał się o nie, śpiew zaczął rozlegać się zewsząd. Ogromniał, potężniał, wzbudzając w źrenicznej toni wielkie kręgi. Rozchodziły się na wszystkie strony, i gdy miały już zniknąć, raptem, wprost przeciwnie, twardniały, przybierając różne kształty. W jasności podwodnych gwiazd Zygmunt zaczął powoli je rozpoznawać. Nie były to kształty magiczne
na Zygmunta, ryba wyminęła go i popłynęła w mrok, wypuszczając z Rubinowych ust bąble powietrza. Powoli posuwał się naprzód, wciąż dalej i dalej. Przestrzeń napełniła się blaskiem, z fioletu zrodziła się najpierw niebieskość, potem błękit. Punkcików pojawiało się coraz więcej, tak dużo, że nie sposób było między nimi przepłynąć bez potrącenia. Co rusz ocierał się o nie, śpiew zaczął rozlegać się zewsząd. Ogromniał, potężniał, wzbudzając w źrenicznej toni wielkie kręgi. Rozchodziły się na wszystkie strony, i gdy miały już zniknąć, raptem, wprost przeciwnie, twardniały, przybierając różne kształty. W jasności podwodnych gwiazd Zygmunt zaczął powoli je rozpoznawać. Nie były to kształty magiczne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego