mną nie może podążyć, wyzbyłem się wszelkich obaw i śmiało odpowiedziałem "to wszystko, co wiem", "zdradziła mnie" - powiedział inżynier głosem proszącym o współczucie, głosem wspólnika, lecz ja, mimo że przez barwę tego głosu wyzbyłem się podejrzeń sprzed chwili, przezornie pozostałem w pobliżu drzwi; "czy to aby pewne?" - spytałem z należytą powagą, "a rogi to co?!", "no tak, rogi, ale rogi mogły tak...", "rogi wyrastają zdradzanym mężom" - stwierdził Wiator, na to ja, chcąc go jakoś pocieszyć, "znałem jednego, któremu trufle wystrzeliły, a także kilku, którym w ogóle nie wyrosło", "to widocznie odstępstwa od reguły"; zamilkł Wiator na kilka minut, siedział z przymkniętymi