kulinarne rozkosze Aberdeen. Nie kosztują zupy z płetw rekina, wygotowanych na zawiesistą maź, ani pędów bambusa, ani prażonych na ogniu krewetek czy wielkich ryb, rzucanych przez kucharzy na zaspy śnieżnego ryżu. Z dala tylko oglądają chrupiące prosięta polane brunatnym sosem, kurczęta przemyślnie pokrajane na drobne kawałki, ośmiornice suszone i męczeńsko powiewające swymi upiornymi ciałami z haków straganów.<br> Jestem na targu. Arbuzy spadły w cenie, skorupiaki i ryby czekają na nabywców. Nie ma chętnych, handlarze odpędzają muchy od darów morza.<br> Wreszcie nadszedł dzień, kiedy mogą nabyć przysmaki ci, którzy ich nigdy nie oglądają. Oni nie lękają się cholery, oni niczego się nie