Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
wrzucić na siedzenie, ale już auto spłynęło pod naporem limuzyn dygocących z niecierpliwości. Zakłopotany złożył papier na czworo, potem jeszcze raz, wepchnął rulon w kieszeń spodni, schylił się po sznurki i motał je pospiesznie, na wpół ukryty za wstępującym Istvanem, który piastował w ręku pakuneczek owiązany wstęgą, niby niemowlę w powijakach.
- Miło, że pan o nas pamiętał - witał stary fabrykant. Jego białe, młode zęby raziły w ciemnej i nalanej twarzy jak zbyt dobre protezy.
- Gratuluję - powiedział półgłosem Istvan. - Przywiozłem państwu młodym prezenty.
Ale radża od razu przerwał:
- Daj go Grace, ona się ucieszy, zajmuje się teraz gośćmi. Porozmawiamy, jak tylko skończę
wrzucić na siedzenie, ale już auto spłynęło pod naporem limuzyn dygocących z niecierpliwości. Zakłopotany złożył papier na czworo, potem jeszcze raz, wepchnął rulon w kieszeń spodni, schylił się po sznurki i motał je pospiesznie, na wpół ukryty za wstępującym Istvanem, który piastował w ręku pakuneczek owiązany wstęgą, niby niemowlę w powijakach.<br>- Miło, że pan o nas pamiętał - witał stary fabrykant. Jego białe, młode zęby raziły w ciemnej i nalanej twarzy jak zbyt dobre protezy.<br>- Gratuluję - powiedział półgłosem Istvan. - Przywiozłem państwu młodym prezenty.<br>Ale radża od razu przerwał:<br>- Daj go Grace, ona się ucieszy, zajmuje się teraz gośćmi. Porozmawiamy, jak tylko skończę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego