Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 31
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
apetyt, ale trzeba było jeść, gdyż bez pożywienia nie uszliby daleko. Od Tomanowej cały czas trzeba było wspinać się w górę, plecaki ciążyły i uwierały... Po czterdziestu paru godzinach od opuszczenia schroniska Kertesza, dobrnęli do wsi Kościelisko, do przyjaciela Krzeptowskiego, Józefa Słowińskiego. Ten, gdy zobaczył w progu pięciu dryblasów, ledwie powłóczących nogami, oniemiał z wrażenia. Po chwili w chałupie zawrzało. Wszyscy domownicy chcieli usługiwać niecodziennym gościom. O tym przejściu Józek opowiadał później Wojciechowi Adamieckiemu: Wierz mi, wtedy człowiek robi się mało podobny do człowieka. Szliśmy 11 dni z Budapesztu do Zakopanego na nartach. To dopiero był numer! Wielokrotnie otarł się o
apetyt, ale trzeba było jeść, gdyż bez pożywienia nie uszliby daleko. Od Tomanowej cały czas trzeba było wspinać się w górę, plecaki ciążyły i uwierały... Po czterdziestu paru godzinach od opuszczenia schroniska Kertesza, dobrnęli do wsi Kościelisko, do przyjaciela Krzeptowskiego, Józefa Słowińskiego. Ten, gdy zobaczył w progu pięciu dryblasów, ledwie powłóczących nogami, oniemiał z wrażenia. Po chwili w chałupie zawrzało. Wszyscy domownicy chcieli usługiwać niecodziennym gościom. O tym przejściu Józek opowiadał później Wojciechowi Adamieckiemu: Wierz mi, wtedy człowiek robi się mało podobny do człowieka. Szliśmy 11 dni z Budapesztu do Zakopanego na nartach. To dopiero był numer! Wielokrotnie otarł się o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego