Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Zygmunt. "W sam raz" - wyszeptał. Był pewien, że Północny się odezwie. Za oknem chmury skubały dachy na porannych pastwiskach, a słońce już się śpieszyło, by zajść je znienacka od zachodu. Dla niepoznaki zostawiło po przeciwnej stronie cytrynowy odcisk swojej wargi.
Dochodziła jedenasta. Po fajeczce i kawie z czopem Zygmunt wyszedł powłóczyć się po dzielnicy. Przedpołudniowe włóczęgostwo dotykało co drugiego mieszkańca tej ziemi bezrobotnych. Nie wypychała ich z domów nadzieja zarobku czy pracy - wychodzili tylko po to, żeby kolejny dzień się w końcu rozpoczął i nabrał identycznego rytmu z wszystkimi wcześniejszymi dniami i miesiącami. To był rytuał. Snuli się gdzieś bez jasnego
Zygmunt. "W sam raz" - wyszeptał. Był pewien, że Północny się odezwie. Za oknem chmury skubały dachy na porannych pastwiskach, a słońce już się śpieszyło, by zajść je znienacka od zachodu. Dla niepoznaki zostawiło po przeciwnej stronie cytrynowy odcisk swojej wargi.<br>Dochodziła jedenasta. Po fajeczce i kawie z czopem Zygmunt wyszedł powłóczyć się po dzielnicy. Przedpołudniowe włóczęgostwo dotykało co drugiego mieszkańca tej ziemi bezrobotnych. Nie wypychała ich z domów nadzieja zarobku czy pracy - wychodzili tylko po to, żeby kolejny dzień się w końcu rozpoczął i nabrał identycznego rytmu z wszystkimi wcześniejszymi dniami i miesiącami. To był rytuał. Snuli się gdzieś bez jasnego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego