mętnym lustrem zatoki.<br>- Czasem - zaczyna Twardowsk i - nienawidzę rodziców! Tych dwoje dobrych i dzielnych ludzi zachowało się w sposób naturalny.<br>Przeszli przez pięć lat codziennej śmierci, jak więc się dziwić, że byli spragnieni życia, które sami mogli stworzyć.<br>Dlatego, jak widzisz, żyję, choć czasami właśnie za to ich nienawidzę.<br>Zostałem powołany do życia, skazany na istnienie.<br>Czyli, w ostatecznym ra chunku, przypisany do śmierci.<br>- To cię boli? - W żadnej mierze.<br>Zważ, że nie tylko rozumni ludzie uznają zdrowy pożytek umierania, ale i ogromna większość nieśmiertelnych bogów czuła potrzebę przejścia przez tę próbę.<br>A zresztą... należę do rodziny zdrowej i długowiecznej.<br>- Grzesiu! - śmieję się