Pytanie jest proste, ale odpowiedź trudna. Trzeba spoglądać wstecz, chwytać różne porwane wstrząsem nici, rekonstruować z mroków aktualnej w przeszłości niewagi fragmenty przeżyć, i ta praca tak absorbuje, że w tym czasie świadomość staje się niemal niepomną rzeczywistości, a kiedy powraca do niej, bakterie przyzwyczajenia rozpoczynają już w organizmie swoje powolne działanie. Gdy zdołałem się już więc pogodzić z losem, pojąc się pociechą, że bądź co bądź, mimo iż odgraniczony murami, znajduję się wśród swoich i oddycham tym samym co oni powietrzem, począł się skradać ku mnie nowy niepokój: tutaj los mój wobec bliskości własnego życia był tylko jakimś prowizorycznym przestawieniem