Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nie patrzeć więcej w jej stronę.

Po pewnym czasie panienka sama zwróciła się do mnie:

- Czy mógłby mi pan pomóc odprowadzić mateczkę do powozu?

Okazało się, że siwa dama jest nie tylko ślepa, ale i sparaliżowana. We dwoje zaprowadziliśmy ją, a raczej zawlekliśmy do bramy. Stangret pomógł jej wejść do powozu. Dziewczyna podziękowała mi i szepnęła na patrząc na mnie, jak gdyby w przestrzeń:

- Piękny chłopiec...

Nie wiedziałem, czy to dotyczyło mnie, czy mi się po prostu przywidziało. Powóz odjechał. Dziewczyna nawet się nie obejrzała.

Dziwne - pomyślałem. - Co by to mogło znaczyć?

Aliosza oświadczył, że na niedzielę jedzie do Pliut.

- Kiedy
nie patrzeć więcej w jej stronę.<br><br>Po pewnym czasie panienka sama zwróciła się do mnie:<br><br>- Czy mógłby mi pan pomóc odprowadzić mateczkę do powozu?<br><br>Okazało się, że siwa dama jest nie tylko ślepa, ale i sparaliżowana. We dwoje zaprowadziliśmy ją, a raczej zawlekliśmy do bramy. Stangret pomógł jej wejść do powozu. Dziewczyna podziękowała mi i szepnęła na patrząc na mnie, jak gdyby w przestrzeń:<br><br>- Piękny chłopiec...<br><br>Nie wiedziałem, czy to dotyczyło mnie, czy mi się po prostu przywidziało. Powóz odjechał. Dziewczyna nawet się nie obejrzała.<br><br>Dziwne - pomyślałem. - Co by to mogło znaczyć?<br><br>Aliosza oświadczył, że na niedzielę jedzie do Pliut.<br><br>- Kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego