on nauczyciel, to i oświecał, che, che, che!<br>Pan Słotwiński, zapewne pod wpływem benedyktyna, wpadł w dobry humor. Snadź bawiło go to niewinne przekomarzanie się z gościnnym gospodarzem - Szlachcic spojrzał na niego z ukosa, jakby zaskoczony znienacka, jakby niepewny intencji słów komisarskich.<br>- Juści, komisarz żartujesz sobie... no, no! - rzekł tonem powściągliwego wyrzutu. - A prawdę mówiąc z tym oświecaniem chamstwa nie jest dobrze... Więcej ludzkości okażemy chłopom naszym przez szanowanie ciemnoty, jaka ich otacza, niżeli gdy ich obdarzymy światłem, co wykryje im ich nędzę!...<br><page nr=151> Wierz mi, komisarzu kochany, iż potrzebują oni jedynie spokojności umysłu, a to polega na zupełnej niewiadomości!... Gdyż człowiek