Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
wybawienie. Miejscowi zaczęli opowiadać o mnie niestworzone historie: wampir, gangster, satanista, pederasta, dzieci porywa. Dla podtrzymania legendy nosiłem się w ciemnych barwach. Myśleli i mówili o mnie: Czarny, ten Czarny. Raz nawet, gdy zaginął jakiś chłopak, przyjechała policja. To ten policjant uprowadził i zabił chłopca. Nigdy nie znaleziono zwłok. Ale poza tym - spokój. Na dachu postawiłem sobie teleskop. Tak daleko od miasta w bezchmurne noce widać najmniejsze zmarszczki na twarzy nieba.
*
- Toż to sam pan Hunt, zaszczyconym, zaszczyconym.
- Ach, widzę, że humor dopisuje.
- Czemuż miałby nie dopisywać? Z góry się cieszę na tę zabawę. Wprost nie mogę się doczekać: jakiż to bat
wybawienie. Miejscowi zaczęli opowiadać o mnie niestworzone historie: wampir, gangster, satanista, pederasta, dzieci porywa. Dla podtrzymania legendy nosiłem się w ciemnych barwach. Myśleli i mówili o mnie: Czarny, ten Czarny. Raz nawet, gdy zaginął jakiś chłopak, przyjechała policja. To ten policjant uprowadził i zabił chłopca. Nigdy nie znaleziono zwłok. Ale poza tym - spokój. Na dachu postawiłem sobie teleskop. Tak daleko od miasta w bezchmurne noce widać najmniejsze zmarszczki na twarzy nieba. <br>*<br>- Toż to sam pan Hunt, zaszczyconym, zaszczyconym.<br>- Ach, widzę, że humor dopisuje.<br>- Czemuż miałby nie dopisywać? Z góry się cieszę na tę zabawę. Wprost nie mogę się doczekać: jakiż to bat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego