Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
to powierzę je wam.
- Trafiłem dobrze, czuję właściwy obrót rzeczy: dogoworilis', bo on mruczy, niby to od niechcenia: - Może być i mnie.
U mnie też nie przepadną...
No, wstawać.
I jazda, panie gazda.
Maszerować.
Zawadiackim ruchem podrzucił czuprynę i lekko popchnął mnie przed sobą.
Spieszył się, nawet spojrzeniem nie zdążyłem pożegnać braci katorżników, popędzał mnie i ponaglał, aby dostarczyć mnie tam, gdzie czekała kibitka i nowa nieznana katorga, której nie umiałem sobie wyobrazić.
Śnieg czekał za kratami, biały śnieg od horyzontu po horyzont, od Wisły aż do Jenisieju.
Dokąd pojadę przez mrozem skute powietrze?
Zesztywnieję wszystek, zanim pierwszy kur zapieje w
to powierzę je wam.<br>- Trafiłem dobrze, czuję właściwy obrót rzeczy: dogoworilis', bo on mruczy, niby to od niechcenia: - Może być i mnie.<br>U mnie też nie przepadną...<br>No, wstawać.<br>I jazda, panie gazda.<br>Maszerować.<br>Zawadiackim ruchem podrzucił czuprynę i lekko popchnął mnie przed sobą.<br>&lt;page nr=86&gt; Spieszył się, nawet spojrzeniem nie zdążyłem pożegnać braci katorżników, popędzał mnie i ponaglał, aby dostarczyć mnie tam, gdzie czekała kibitka i nowa nieznana katorga, której nie umiałem sobie wyobrazić.<br>Śnieg czekał za kratami, biały śnieg od horyzontu po horyzont, od Wisły aż do Jenisieju.<br>Dokąd pojadę przez mrozem skute powietrze?<br>Zesztywnieję wszystek, zanim pierwszy kur zapieje w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego