Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
poraziło go bladym złotem. Potem widział wiatr biegnący przez olszynę, pełen wstążek jasnozielonych, jak wpadł do pokoju i zawisł turbanem u sufitu. Na parapecie stanął gawron. Skrzydło złamane trzyma w dziobie. Patrzy na Hansa. "Podsadź mnie do gniazda!" I czarnym dziobem zawój szmaragdowy u sufitu wskaże. Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie.
- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu.
Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo".
- Danke, Frau Gerta.
Ubranie popielate na szczęście nie zmięte. Trochę jeszcze nieobecny, wyszedł na skwer. Parafian coraz więcej. Schodzą się
poraziło go bladym złotem. Potem widział wiatr biegnący przez olszynę, pełen wstążek jasnozielonych, jak wpadł do pokoju i zawisł turbanem u sufitu. Na parapecie stanął gawron. Skrzydło złamane trzyma w dziobie. Patrzy na Hansa. "Podsadź mnie do gniazda!" I czarnym dziobem zawój szmaragdowy u sufitu wskaże. Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie. <br>- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu. <br>Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo". <br>- Danke, Frau Gerta. <br>Ubranie popielate na szczęście nie zmięte. Trochę jeszcze nieobecny, wyszedł na skwer. Parafian coraz więcej. Schodzą się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego