Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
dwunasta.
I teraz dopiero zaczęły się dziać prawdziwe cuda. Wysoko, pod samym szczytem zegarowej wieżyczki, przy drzewie, dokoła którego owijał się wąż z ukoronowaną głową, stały figurki Adama i Ewy. Zastygłe w bezruchu, zdawały się patrzeć z wysokości na zebrany w kościele tłum i czekać, aż obie wskazówki dotrą do pozłacanej dwunastki.

- Jeszcze minuta! - szepnął burmistrz.
- Jeszcze dziesięć uderzeń serca - liczyła Ofka. - Jeszcze pięć, cztery, trzy, dwa...
Nadeszła wreszcie oczekiwana niecierpliwie chwila. Adam podniósł młot, Ewa pociagnęła sznur dzwonka. Rozdzwoniły się srebrne kuranty.
Wydzwoniły cztery kwadranse i w wykuszu zegarowym pojawiło się czterech ewangelistów.
- Marek, Łukasz, Mateusz, Jan - poznawali ich mieszczanie
dwunasta. <br>I teraz dopiero zaczęły się dziać prawdziwe cuda. Wysoko, pod samym szczytem zegarowej wieżyczki, przy drzewie, dokoła którego owijał się wąż z ukoronowaną głową, stały figurki Adama i Ewy. Zastygłe w bezruchu, zdawały się patrzeć z wysokości na zebrany w kościele tłum i czekać, aż obie wskazówki dotrą do pozłacanej dwunastki. <br><br>- Jeszcze minuta! - szepnął burmistrz. <br>- Jeszcze dziesięć uderzeń serca - liczyła Ofka. - Jeszcze pięć, cztery, trzy, dwa... <br>Nadeszła wreszcie oczekiwana niecierpliwie chwila. Adam podniósł młot, Ewa pociagnęła sznur dzwonka. Rozdzwoniły się srebrne kuranty. <br>Wydzwoniły cztery kwadranse i w wykuszu zegarowym pojawiło się czterech ewangelistów. <br>- Marek, Łukasz, Mateusz, Jan - poznawali ich mieszczanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego