Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
pożegnać...
- Poszedł! - mruknął Drewnowski. Pawlicki zaśmiał się na głos:
- Poczekaj, jutro inaczej będziesz śpiewać. Adieu! Drewnowski nic nie odpowiedział. Głowa mu z powrotem na piersi opadła. Robił takie wrażenie, jakby kości w nim zmiękły i nie miały dosyć siły, aby podtrzymywać ciało.
Jurgeluszka przysunęła się do niego: - Panie Franku!
Nie poznał jej. Ale gdy go wzięła pod ramię, bez oporu dał się zaprowadzić do toalety. Ciążył jej strasznie. Po paru krokach oddech ledwie mogła złapać. Czując, że go dłużej nie utrzyma, bezradnie się dokoła rozejrzała. Stołka w toalecie nie było żadnego. Otworzyła więc jedną z separatek, następną za uśpionym Pieniążkiem. Drewnowski
pożegnać...<br>&lt;page nr=192&gt; - Poszedł! - mruknął Drewnowski. Pawlicki zaśmiał się na głos:<br>- Poczekaj, jutro inaczej będziesz śpiewać. Adieu! Drewnowski nic nie odpowiedział. Głowa mu z powrotem na piersi opadła. Robił takie wrażenie, jakby kości w nim zmiękły i nie miały dosyć siły, aby podtrzymywać ciało.<br>Jurgeluszka przysunęła się do niego: - Panie Franku!<br>Nie poznał jej. Ale gdy go wzięła pod ramię, bez oporu dał się zaprowadzić do toalety. Ciążył jej strasznie. Po paru krokach oddech ledwie mogła złapać. Czując, że go dłużej nie utrzyma, bezradnie się dokoła rozejrzała. Stołka w toalecie nie było żadnego. Otworzyła więc jedną z separatek, następną za uśpionym Pieniążkiem. Drewnowski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego