przejął tu od Johna Mayalla obowiązki wokalisty. Zwracamy na to uwagę, bo do tamtej chwili "Slowhand" otwierał usta tylko w chórkach.<br>O gwiazdorskiej roli gitarzysty na płycie najlepiej świadczy fakt, że despotyczny szef umieścił na okładce nazwisko Claptona. "To najlepszy muzyk, z jakim zdarzyło mi się pracować" - mawiał wiele lat później. Cóż, skoro w chwili wydania wspólnego albumu jego gwiazdor tworzył już supergrupę Cream z perkusistą Graham Bond Organisation, Peterem "Gingerem" Bakerem i basistą zespołu Manfreda Manna, Jackiem Bruce'em. . . Niewątpliwą zasługą albumu Blues Breakers było też posianie ziarna bluesa wśród brytyjskiej młodzieży, chcącej coś grać, a nie wiedzącej co. Wśród Anglików