nasypała, cholera jasna, musiałem lecieć do pogotowia! Co pan na to, kiedy ja pana uczyłem!?<br>- Akurat ja czekałem, aż mnie pan nauczy. Mówisz pan, że moja matka pana otruła, więc po diabła pan tu stoisz, wont ho prosektorium!<br>- Okazało się to nieprawdą, oszukała mnie! Ale gdyby! Jak byś pan się później tłumaczył!?<br>- Panie Józefie, idź pan na zbity łeb i nie nudź mnie. Matka z pana idiotę robiła niepotrzebnie, bo pan i tak nim już jesteś. Filip z konopi, psiakrew!<br>Jak zwykle, student okazał mało charakteru i stropił się nieco. Gniew jego minął, począł bąkać coś pod nosem, wreszcie posłał sobie