Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
czekał, co mam do powiedzenia. Moja ironia nie robiła na nim żadnego wrażenia.
Podszedłem bliżej; wyciągnął lewą rękę na powitanie. Lekceważył mnie? Dostrzegł moje zdziwienie i szybko podał mi prawą. Skóra dłoni była szorstka, twarda jak drewno. Paznokcie miał zaokrąglone jak szpony, połamane i bardzo brudne. Palec wskazujący i kciuk pożółkłe od tytoniu.
Przechylił głowę i zastanawiał się intensywnie, jak człowiek, który ma wrażenie, że powinien kogoś rozpoznać, a nie może.
- Kto pan jest? - zapytał wreszcie.
- Rozmawialiśmy już w nocy przez telefon. Przyjechałem z Warszawy. Nazywam się Jerzy Maks. Wszyscy mówią na mnie Maksio.
Wybałuszył oczy.
- Tak jak mój wnuk? Idź
czekał, co mam do powiedzenia. Moja ironia nie robiła na nim żadnego wrażenia.<br>Podszedłem bliżej; wyciągnął lewą rękę na powitanie. Lekceważył mnie? Dostrzegł moje zdziwienie i szybko podał mi prawą. Skóra dłoni była szorstka, twarda jak drewno. Paznokcie miał zaokrąglone jak szpony, połamane i bardzo brudne. Palec wskazujący i kciuk pożółkłe od tytoniu. <br>Przechylił głowę i zastanawiał się intensywnie, jak człowiek, który ma wrażenie, że powinien kogoś rozpoznać, a nie może. <br>- Kto pan jest? - zapytał wreszcie.<br>- Rozmawialiśmy już w nocy przez telefon. Przyjechałem z Warszawy. Nazywam się Jerzy Maks. Wszyscy mówią na mnie Maksio. <br>Wybałuszył oczy.<br>- Tak jak mój wnuk? Idź
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego