Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
a woda cudownie orzeźwiająca.
- Umiesz po kozacku? - spytał Jurek.
- Jak?
- Raz lewą... Raz prawą... Pomalutku... Wolno...Klepiesz rzekę... O tak... Po kozacku...
Nauczył się tego stylu od ojca i teraz go naśladował. Rzeka nie była szeroka, koryto miała głębokie i dość wąskie, przepłynęli ją kilka razy tam i z powrotem, prąd nieco ich znosił. Zmęczeni wyszli na brzeg i położyli się w trawie. Upał był taki, że nawet komary się skryły i nie dokuczały wcale. Nad horyzontem wypierzyły się obłoczki. W trawach świerszczy świerszczenie. W dali nagrzane powietrze drgające nad stepem. I wonie ziół.


Mariuszek, zadowolony i roześmiany, zaczął podśpiewywać otrzepując
a woda cudownie orzeźwiająca.<br>- Umiesz po kozacku? - spytał Jurek.<br>- Jak?<br>- Raz lewą... Raz prawą... Pomalutku... Wolno...Klepiesz rzekę... O tak... Po kozacku...<br>Nauczył się tego stylu od ojca i teraz go naśladował. Rzeka nie była szeroka, koryto miała głębokie i dość wąskie, przepłynęli ją kilka razy tam i z powrotem, prąd nieco ich znosił. Zmęczeni wyszli na brzeg i położyli się w trawie. Upał był taki, że nawet komary się skryły i nie dokuczały wcale. Nad horyzontem wypierzyły się obłoczki. W trawach świerszczy świerszczenie. W dali nagrzane powietrze drgające nad stepem. I wonie ziół.<br><br><br>Mariuszek, zadowolony i roześmiany, zaczął podśpiewywać otrzepując
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego