Słyszała, jak wchodził. On - ten drugi - schował się tam. <name type="person">Comte de Merret</> zdejmuje ze ściany krucyfiks. "Przysięgam" - szepcą zbielałe wargi. "Głośniej... i powtórz: Przysięgam przed Bogiem, że nie ma tam nikogo". A potem wznoszący się wolno, cegła za cegłą, mur. Giną za nim drzwi małego <foreign lang="fr">cabinet</>.<br>To wszystko wydaje się prawdziwe, jeszcze żyje, było wczoraj. Nigdy dobrze nie wiem, czy zapach pokoi, słowa ludzi i widoki przypominają mi <name type="person">Balzaca</>, czy też on przypomina mi o nich. Czy to wszystko, to on - czy też on jest tym wszystkim. Dopiero w takich godzinach czuje się, że jest to wielkie, nieogarnione Jedno, dopiero tu