Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
nigdy.
Mężczyzna ciężko wsparł się dłońmi o blat stołu. Berk odłożył kości, Kolter przestał liczyć paciorki.
- Co się stało, Rodam? - spytał cicho Magwer.
Sarl spojrzał na niego, otworzył usta, chciał coś powiedzieć, zawahał się. Oblizał wargi. Wreszcie pochylił się, przytykając prawie usta do ucha Magwera. I cicho, tak, by nikt prócz nich dwóch nie mógł usłyszeć, powiedział:
- Dziś. Albo jutro. Musisz mnie zabić, Magwer.
*
Dabora szykowała się na przybycie Gwardii. Kupcy znosili swe towary do magazynów, karczmarze chowali co przedniejsze wina i wytaczali beczki podłych trunków, ojcowie zamykali córki w komorach, odbierali broń synom. Teraz panował w mieście dodatkowy tłok. Na
nigdy.<br>Mężczyzna ciężko wsparł się dłońmi o blat stołu. Berk odłożył kości, Kolter przestał liczyć paciorki.<br>- Co się stało, Rodam? - spytał cicho Magwer.<br>Sarl spojrzał na niego, otworzył usta, chciał coś powiedzieć, zawahał się. Oblizał wargi. Wreszcie pochylił się, przytykając prawie usta do ucha Magwera. I cicho, tak, by nikt prócz nich dwóch nie mógł usłyszeć, powiedział:<br>- Dziś. Albo jutro. Musisz mnie zabić, Magwer.<br>*<br>Dabora szykowała się na przybycie Gwardii. Kupcy znosili swe towary do magazynów, karczmarze chowali co przedniejsze wina i wytaczali beczki podłych trunków, ojcowie zamykali córki w komorach, odbierali broń synom. Teraz panował w mieście dodatkowy tłok. Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego