Scena była konieczna. Bohaterka musiała dać zgodę na emisję filmu. Wściekającą się matkę Marcina Koszałka oglądało przecież kilka milionów ludzi. Syn pokazał film, zdobył rozgłos. Ale za jaką cenę? Na festiwalu rozpętała się dyskusja o granicach, których dokumentaliście nie wolno przekraczać. Andrzej Fidyk, szef dokumentu w I programie TVP i producent filmu, bronił reżysera. Twierdził, że pokazywał film na <br>zagranicznych festiwalach i nikt tam nie pytał autora, czy miał prawo filmować matkę, tylko o to, co z jego filmu wynika.<br><br>I rzeczywiście powstał porażający brutalną ostrością obraz rodziny we wnętrzu. Tyle że Rene Laloux, członek jury międzynarodowego, był przekonany, że bohaterów