tysięcy ludzi bez pracy, którzy w tej sytuacji oczywiście zaczynają strajkować, rzucać kamieniami, manifestować itd. I "Solidarność", jeśli powstanie, musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w takiej sytuacji pójdzie z tymi ludźmi i stanie się skrajnie konserwatywnym elementem blokującym wszelką reformę gospodarczą, czy też pójdzie z władzą i razem z prokuratorem generalnym zacznie głosić, iż zgodnie z ustawą z 1982 roku strajki są nielegalne. Jedno i drugie byłoby katastrofą.</><br><br><who1>K.J.: - Tylko, jak sądzę, z powodu tak dramatycznej sytuacji władza zgadza się na legalizację "Solidarności".</><br><br><who2>Z.R.: - Zapewne. Jest to przede wszystkim chęć podzielenia się odpowiedzialnością, podparcia się. Z tym, że nie