Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
sneaker, popatrując gdzieś ponad głowę Nicholasa. - Na oko sądząc, jest to pakiet spakowany, ale jakim kompresatorem, Bóg raczy wiedzieć. Nie ma główki, sam się nie rozwinie. Skąd to masz?
- Bóg raczy wiedzieć - wzruszył ramionami Hunt, wyciągając rękę po dyski.
Skrytojebca oddał mu je.
- Co do naszego rozliczenia... - zaczął Nicholas.
- Moja propozycja wciąż pozostaje w mocy.
- Naprawdę nie sądzę...
- Proszę się nie przejmować - zaśmiał się Hedge wstając. - Może po prostu bawię się w Don Corleonego, przysługa tu, przysługa tam.
Hunt skinął głową.
- W takim razie za to zapłacę od ręki - powiedział, spoglądając z dołu na sięgającego ku gałce drzwi sneakera.
- Za co
sneaker&lt;/&gt;, popatrując gdzieś ponad głowę Nicholasa. - Na oko sądząc, jest to pakiet spakowany, ale jakim kompresatorem, Bóg raczy wiedzieć. Nie ma główki, sam się nie rozwinie. Skąd to masz? <br>- Bóg raczy wiedzieć - wzruszył ramionami Hunt, wyciągając rękę po dyski.<br>Skrytojebca oddał mu je. <br>- Co do naszego rozliczenia... - zaczął Nicholas.<br>- Moja propozycja wciąż pozostaje w mocy. <br>- Naprawdę nie sądzę...<br>- Proszę się nie przejmować - zaśmiał się Hedge wstając. - Może po prostu bawię się w Don Corleonego, przysługa tu, przysługa tam. <br>Hunt skinął głową. <br>- W takim razie za to zapłacę od ręki - powiedział, spoglądając z dołu na sięgającego ku gałce drzwi &lt;orig&gt;sneakera&lt;/&gt;.<br>- Za co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego